Wszystkie prawa zastrzeżone. All rights reserved: Umm Latifa (in Saudi Kingdom) 2013-2009 http://kuchniaarabska.blogspot.com/
Przepisy i zdjęcia są dziełem autorki bloga, chyba że zaznaczono inaczej. Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody zabronione.

Respect Copy rights - they are reserved. Copying and publishing any material from the blog, without a written permit from the author, forbidden.

piątek, 20 listopada 2009

qahwa- arabska kawa


Arabską, a raczej - saudyjską kawę przyrządza się ze zmielonych uprażonych ziaren - oczywiście arabskiej kawy (niestety moja wiedza jakie to ziarna jest ograniczona, kupujemy je w całości w workach, potem prażymy subtelnie i mielimy), mielonego kardamonu, goździków, wstążeczek szafranu. Sposób przyrządzania kawy może się różnić w zależności od regionu. Do przygotowywania kawy służą specjalne naczynia. Dwa -


- w większym gotuje się kawę - do wrzącej wody wsypuje odpowiednią ilość zmielonej kawy (1 litr / 2 duże łyżki zmielonej kawy) i gotuje około 30 minut, po domu rozchodzi się jej specyficzny orzechowy zapach. Następnie wywar przelewa się do drugiego naczynka (fusy zostają w większym), stawia je na małym ogniu i dodaje zmielone ziarna kardamonu (ilość proporcjonalną do ilości zmielonej kawy). Czeka się chwilę, aż kawa z kardamomem zabulgocze (co bardzo ważne: tylko r a z) - i gotowe. My przelewamy kawę (oczywiście bez kardamonowych fusów) do termosu, aby była dłużej ciepła, nie traci wówczas smaku choć i jak teściowa zaleca i w termosie nie powinna długo przebywać. Kawy nie pije się dużo.  Nie wszystkim przybyszom też smakuje, jest tak różna od kawy, którą znamy, iż zaskakuje i nieczęsto po pierwszym łyku zachwyca. Trzeba się po prostu mentalnie przestawić. Do dobrego tonu należy wypicie co najmniej trzech maleńkich filiżanek.



Kawa podawana jest zawsze na początku wizyty, obok wody, soków i daktyli.

czwartek, 12 listopada 2009

pikantnie i ostro...


 
czyli - sos siostry mego męża! Można używać do wszystkiego - w Arabii często dodajemy go do kanapek z serem feta, ale można też i do mięs, kurczaka... Jak kto lubi!

Składniki:
  • 500 gr małych ostrych czerwonych papryczek
  • główka czosnku
  • średni pomidor
  • zielone oliwki w plasterkach ok. 100 gr
  • koncentrat pomidorowy (2 łyżki stołowe)
  • kwasek cytrynowy
  • sok z 1/2 cytryny
  • olej (rzepakowy, słonecznikowy)
  • oliwa z oliwek
  • sól

Papryczki pokroić na cienkie plasterki (wraz z ziarnami) wrzucić do garnka o grubym dnie. Wlać łyżkę stołową oleju rzepakowego lub słonecznikowego, dobrze wymieszać. Na maleńkim ogniu dusić pod przykryciem - często mieszając.
Po 5 min. dodać czosnek (1 główka, ząbki obrane ze skrórek i przekrojone na pół wszerz) - w trakcie gotowania czosnek zmięknie, a potem wkomponuje się w całość sosu. Dusić nadal, mieszając.
Po 5 min. (kiedy ząbki czosnku będą miękkie) dodać pokrojony na małe kawałki pomidor oraz 2 łyżki stołowe koncentratu pomidorowego. Znów dusić pod przykryciem, mieszając. Uważać, by się nie przypaliło (stąd na najmniejszym ogniu).
Po 5 min. dodać zielone oliwki, wymieszać, przykryć, dusić.
Po 7 min. dodać sos: do soku z 1/2 cytryny dodać soli i kwasku cytrynowego (z tym ostatnim uważać) wedle własnego gustu i smaku; całość wlać do garnka i dobrze wymieszać.
Wyłączyć ogień, dodać 8 łyzek stołowych oliwy z oliwek. Wziąć tłuczek do ziemniaków i cisnąć masę w garnku aż wydzieli się sok, a wszystkie składniki się rozgniotą (nie należy oczekiwać iż sos będzie miał jednolitą konsystencję).
Nakładać do słoiczków, zalać oliwą z oliwek - w takim stanie przetrwa w lodówce z 3 tygodnie.
Jeśli sos wyjdzie za ostry, następnym razem można dodać więcej oliwek.

 
Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...