pojawia się na stole zazwyczaj po posiłku, rzadziej obok tradycyjnej arabskiej kawy, którą gości musowo częstuje się na powitanie. Herbata nie jest mocna jak rosyjski czaj ani nie celeruje się jej przygotowania jak w Chinach, ani nie nie pije się jej na wielkie szklanice czy nawet filiżanki jak w Polsce. Podaje się w maleńkich uroczych szklaneczkach (zdjęcie). Jest słodka - w odróżnieniu od arabskiej kawy, tutaj cukru się nie żałuje. Jeśli chodzi o rodzaj - każda czarna od liptona po lokalne "marki". Mniej zdecydowanie jest herbatek smakowych - jak np. nasze rodzime herbapolowskie (które podsyła mi Mama), ale znajdziemy tu ziołowe (mięta, rumianek, szałwia) i coś na odchudzanie ;). Są herbaty zielone, ale wybór niewielki - zaczyna się na nie dopiero moda... Czasam do herbaty dodaje się liście mięty, którą kupujemy świężą w sklepie w wielkich pękach. My, wieczorem z mężem pijemy samą miętę, obowiązkowo ze stewianą (lokalna odmiana naturalnego słodzika z liści rośliny o nazwie "steviana" właśnie) - celebrując chwile ciszy i spokoju...
ps. do miniaturowych szklaneczek są też maciupeńkie łyżeczki, ale u mnie w domu giną w stylu iście magicznym... na zdjęciu napar z mięty na cepeliowskim obrusie - czyli krztyna Polski w saudyjskim domu!
Muszę powiedzieć że taka herbata z mięta to coś co mnie w ostatnim czasie urzekło. Sięgnąłem po taką herbatę ostatnio bo przeczytaniu wpisu na blogu klubu miłośników dobrej herbaty. Ciekawie to zaprezentowano i dlatego postanowiłem sprawdzić jak to tam smakuje wszystko.
herbaciane wieczory.. lubię.
OdpowiedzUsuńzaciekawiły mnie te łyżeczki. pokażesz nam kiedyś? :-)
:-) jeśli zakupię, wszystkie "wyszły"...
OdpowiedzUsuńu mnie lyzeczek az nadmiar hihih
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć że taka herbata z mięta to coś co mnie w ostatnim czasie urzekło. Sięgnąłem po taką herbatę ostatnio bo przeczytaniu wpisu na blogu klubu miłośników dobrej herbaty. Ciekawie to zaprezentowano i dlatego postanowiłem sprawdzić jak to tam smakuje wszystko.
OdpowiedzUsuń