to inna nazwa potrawy zwanej baba ghanudż. 
Przepisem podzieliła się Ordonija. 
Składniki: 
- 3 bakłażany (ok. 0,7 kg razem u mnie miały)
 
- sok z 1 średniej cytryny
 
- 3 duże ząbki czosnku
 
- pieprz, sól, kmin rzymski (kumun) 
 
- 1 średni pomidor - wypestkowany i pokrojony na małe kawałeczki
 
- garść natki pietruszki 
 
- oliwa z oliwek
 
- 1 świeża ostra papryczka (opcjonalnie)
 
- 2-3 duże łyżki tahiny (autorka przepisu jak sama pisze nie dodaje ze względu na kaloryczność, ja dodaję - wg mnie tahina wpływa i na konsystencję i smak)
 
JAK TO SIĘ ROBI: 
1. Bakłażany opalić nad palnikiem kuchenki gazowej - położyć na palniku, włączyć gaz, obracać od czasu do czasu, kiedy bakłażan będzie miękki, a skórka spalona na węgielek, wystudzić na tyle by palcuchów  nie poparzyć obierając ze skórki. Obrać, miąższ odsączyć jeśli jest "soczysty". 
2. Teraz do wyboru - niektóre panie rozgniatają widelcem. Ja miksuję w robocie domowym, dodając w trakcie miksowania - sok z cytryny, 2 duże łyżki oliwy z oliwek, roztarty z solą na jednolitą masę czosnek, trochę pieprzu, soli, tahinę. Autorka przepisu wyciska też odrobinę świeżej ostrej papryczki (można użyć do tego wyciskarki do czosnku) - ja musiałam ominąć - choć zapewne jest to świetna opcja, jeśli nie będą jadły mutabala dzieci. 
Wyłożyć na płaski talerzyk lub niezbyt głęboką miseczkę - posypać posiekaną natką pietruszki oraz przyozdobić kawałeczkami pomidora (kto chce skórkę zdejmować niech tak uczyni). Polać kapką oliwy z oliwek.
Podawać jako przystawkę z arabskim chlebkiem pita. 
Można też w letnie dni, kiedy jeść się zbytnio nie chce, jako danie główne.